W centrum dowodzenia Podaj Kamień
Kobieto! zazwyczaj panuje przyjazna atmosfera: pijemy kawę, jemy ciasteczka i
dyskutujemy o nowych pomysłach na życie. Jednakże ten stan bywa czasem
zakłócony: kończą się słodkości, kubek z gorącym napojem ląduje na podłodze i
jeszcze komuś zachciewa się rozmawiać na jeden z tych drażliwych tematów, które
normalny człowiek omija szerokim łukiem. Znacie to, prawda?
U nas takim drażliwym tematem jest
kwestia rozróżnienia dwóch bardzo podobnych minerałów – malachitu i
pseudomalachitu. Mimo, że poruszanie tej kwestii jest równie niewybaczalne i
tragiczne w skutkach jak użycie zaklęcia cruciatus, to dziś nadszedł dzień, w którym
poruszymy ten temat i to publicznie! Ale najpierw parę słów o tych kamieniach.
Jako pierwszy przedstawiony zostanie
malachit, dla przyjaciół - zasadowy węglan miedzi. Zazwyczaj można go spotkać w
towarzystwie azurytu. Występuje w strefie utleniania kruszców miedzi i w
dodatku jest jej bogatą rudą (zawartość Cu to ok. 57%). Tworzy przede wszystkim
skupienia zbite, rzadziej wykształca kryształy o pokroju słupkowym. Znamy go
m.in. ze wszystkich gór o nazwie Miedzianka, Miedziana Góra itp. (patrz: Góry Świętokrzyskie,
Dolny Śląsk). Lubimy go, bo jest piękny! Od zamierzchłych czasów wykorzystuje
się go jako kamień okładzinowy (dla naszej szerokości geograficznej zaleca się
używanie go tylko we wnętrzach domostw, ze względu na małą odporność na
wietrzenie mrozowe i inne takie historie; w klimacie łagodnym,
śródziemnomorskim może być stosowany również na zewnątrz). W starożytności był
on niezwykle cenionym barwnikiem malarskim (tzw. zieleń malachitowa). Obecnie
znaleźć można mnóstwo wyrobów jubilerskich z tymże minerałem.
Pseudomalachit (kryje się pod różnymi
nazwami, jednak my uznajemy tylko tę jedną) to jeden z minerałów miedziowych,
który należy do grupy fosforanów. Występuje w strefie utleniania kruszców
miedzi, jednakże nie jest wykorzystywany jako jej ruda. Właściwie to wydobywa
się go tylko dlatego, że… cóż… przyczepił się i jest, no to wyciąga się biedaka
z całą resztą minerałów. Rzadko tworzy kryształy, częściej występuje w formie
nacieków, naskorupień, skupień zbitych i innych takich – wtedy szczególnie
trudno odróżnić go od „zwykłego” malachitu. W Polsce widywano go w kopalni
Miedzianka nieopodal Jeleniej Góry. Nie budzi tyle emocji co malachit, chociaż
też wykorzystuje się go w jubilerstwie, drobnej galanterii.
Dobra, dosyć tego – fajnie się pisze, że zielony, że
jubilerstwo, że miedziowe, ale czas na konkrety!
W czym są podobne? Piękna, intensywna,
zielona barwa i taka sama, bądź nieco bledsza rysa. Formy występowania:
nacieki, skupienia zbite, rzadziej drobne kryształy o pokroju słupkowym.
Ponadto, jak na złość – minerały te często pojawiają się jeden obok drugiego
przyprawiając młodych naukowców o zawrót głowy.
Czym się różnią? Malachit jest cięższy
(gęstość ok. 4g/cm3), a przy tym bardziej miękki (3,5 w skali Mohsa).
Pseudomalachit natomiast ma typową dla kamieni gęstość (2,9g/cm3) i z łatwością
zarysuje malachit (twardość ok. 4,5). Najważniejszym czynnikiem różnicującym te
minerały jest oczywiście reakcja z HCl – to malachit wykona dla nas przeuroczy
spektakl pełen syczenia i bąbelków, bezlitośnie rozpuszczając nasz piękny
kamień.
Jednakże na niektórych uczelniach, a
konkretniej na UW, musimy nauczyć się rozróżniać minerały bez użycia kwasu.
Mamy do dyspozycji skalę Mohsa, płytkę ceramiczną, szkło powiększające i
mikroskop z opadającym tubusem. Okazy możemy dotykać, oglądać, lizać, wąchać,
drapać, nie możemy ich jednak niszczyć, w szczególności obowiązuje całkowity
zakaz łupania. Jak zatem poradzić sobie bez kwasu? Trzeba coś wymyślić…
I tu pojawia się główny punkt sporu
zespołu Podaj Kamień – jedna z nas uważa, że da się odróżnić te minerały za
pomocą tak skomplikowanego narzędzia, jak ludzkie oko. Jej zdaniem, malachit ma
intensywną zieloną barwę – poskreślam ZIELONĄ. Pseudomalachit natomiast „wpada
w odcień MORSKI” (dla niewtajemniczonych: morski to takie coś pomiędzy zielonym
a niebieskim). Ta różnica poglądów wynika zapewne z tego, że ta trójka co
„marudzi że się nie da” miała ćwiczenia z prowadzącym, który uznał… że się nie
da. Lavacake dla odmiany była w grupie u przemiłej pani doktorantki, która
dostrzegła tę subtelną różnicę odcieni i przekazuje ją dalej bardziej
dociekliwym studentom. Kolejnym powodem może być jeden jedyny okaz
pseudomalachitu dostępny w wydziałowej kolekcji… Chyba wszyscy domyślają się
jaki ma kolor.
Pytanie do Was, Drodzy Czytelnicy: kto
ma rację? Jak to jest z tymi minerałami? Czy spór w zespole zostanie zażegnany?
Czekamy na Wasze komentarze!
A na zakończenie – oficjalne oświadczenie: taki stolik kupimy sobie jak już dorobimy
się siedziby w Mordorze na Domaniewskiej.
Z poważaniem,
Lavacake
Zamieszczone zdjęcia znalezione zostały w Autonomicznym Królestwie Internetów i nie są naszą własnością. Pochodzą stąd:
http://www.mineralogische-sammlungen.de/malachit-pseud.html
- malachit - pseudomorfoza po azurycie
http://www.topgeo.de/malachit-tisch-platte-unikat_5748.html
- malachitowy stół
https://www.mineralienatlas.de/lexikon/index.php/LokationMineralData?param=1764,3149,1
– pseudomalachit, rys. 1
https://www.mineralienatlas.de/lexikon/index.php/LokationMineralData?param=27403,3149,0
– pseudo, rys. 2
https://www.mineralienatlas.de/VIEWmaxFULL.php?param=1265029098
– pseudo, rys.3
https://www.mineralienatlas.de/lexikon/index.php/MineralData?mineral=Malachit
– malachitowe spiralki
Wiedza jest w dużym stopniu nasza, ale
odtwórcza, toteż zamieszczamy jej źródła:
A. Bolewski, A. Manecki, Mineralogia
szczegółowa, wyd. PAE, Warszawa 1993