sobota, 7 listopada 2015

Mazurski sen vol 2


Mazurskie żwirownie: co tak na prawdę można tam znaleźć!

W  artykule " Mazurski sen" obiecałam, że odwiedzę kilka  mazurskich żwirowni i sprawdzę co na pewno można tam znaleźć, a co tak naprawdę jest tylko mrzonką paleontologa i zdobyczami, jakimi mogą pochwalić się tylko najwięksi szczęściarze. Podczas wakacji udało mi się kilka razy wybrać na poszukiwania docierając do większych i mniejszych żwirowni, czasami w całkowitej dziczy i absolutnie opuszczonych. Nie raz konieczne było odświeżenie ścian odsłonięć, upewnienie się, czy na pewno w okolicy głównego wykopaliska, nie znajdują się inne wykopane na dziko, które nie były widoczne na pierwszy rzut oka i przez to bardzo niebezpieczne. Stare opuszczone żwirownie lub piaskownie to również wymarzone miejsca dla dzikich zwierząt. Mnóstwo tu nor lisów, gniazd os czy gniazd małych ptaków w odsłoniętych korzeniach drzew.
Prezentacje zebranych okazów chcę poprzedzić zarysem terenu, z którego pochodzą owe okazy.

                                                                                       
  1.  Niewielkie odsłonięcie gruboziarnistego piasku w brzegach Jeziora Oświn ( Jezioro Siedmiu Wysp).
  2. Kilka miejsc poszukiwań:  ścięta przez wydobycie średnio ziarnistego piasku górka, żwirowa droga.
  3. Bardzo duża żwirownia usytuowana w lesie, niedawno eksploatowana, aktualnie istnieje zakaz wydobycia żwiru.
  4. Żwirownia o średniej wielkości z materiałem bardziej gruboziarnistym, oddalona o ok. 7 km od żwirowni nr 3.
  5. Zarośnięte wyrobisko nieopodal żwirowni nr. 4.
  6. Brzegi i płytka strefa  Jeziora Rydzówka.
  7. Brzegi i plaża z kamienistym piaskiem Jeziora Mamry.
  8. Duże wyrobisko z materiałem średnioziarnistym na trasie Giżycko - Węgorzewo.


Miejsca zostały dobrane na podstawie ich dostępności  i możliwości dojazdu. Starałam się aby wybrane odsłonięcia prezentowały różnorodny materiał skalny jak i różne okoliczności występowania ( brzeg jeziora, plaża, wyrobisko w lesie lub na terenie odkrytym).


Jezioro Oświn





Przejdźmy więc do zdjęć tego co udało się odnaleźć! 
Zacznijmy od najliczniejszej grupy skamieniałości występujących na mazurskich żwirowniach - belemnitów, które możemy znaleźć równie dobrze podczas spaceru po żwirowej drodze lub wszędzie tam gdzie nie ma sztucznej nawierzchni. Są to mięczaki należące do gromady głowonogów. Najczęstszymi gatunkami wstępującymi wśród skamieniałości są Belemnitella i Actinocomax, różniące się kształtem rostrum ( skamieniałą znajdowana część). Znajdujemy je najczęściej luzem, już wypreparowane ze skał.






Następną bardzo licznie występującą wśród skamieniałości występujących w mazurskich osadach lodowcowych to brachiopody ( ramienionogi) oraz małże. W pewnych przypadkach rozróżnienie tych dwóch gromad nie jest najprostszą sprawą.  Można je znaleźć w postaci małych muszelek, nie rzadko w dużym nagromadzeniu w szarych wapieniach lub też wypreparowane, luzem leżące w osadzie.






Bez większych problemów, przeglądając kawałki wapieni znajdziemy trachity, czyli kawałki łodyg liliowców. Niektóre okruchy skał wręcz są nimi usiane.


Znacznie rzadszymi skamieniałościami na jakie możemy się natknąć w trakcie poszukiwań, to koralowce, niektóre bardzo dobrze zachowane.




Przy odrobinie szczęścia można trafić też na nagromadzenia wapieni detrytycznych, niektóre  nich to nawet kawałki skał zbudowane prawie wyłącznie z pokruszonych skorupek kalcytowych różnych organizmów.




Oprócz skamieniałości można znaleźć też inne interesujące rzeczy, które również nie rzadko ładnie wyglądają w domowej kolekcji. Oto kilka z nich:

Krzemienie 


Ciekawe otoczaki


Automorficzny skaleń potasowy, martwice wapienne, ładny kwarc w skale ;)


Warto również, poza sumiennym przeglądaniem tego co mamy pod stopami, przyjrzeć się temu, co widać trochę wyżej. Nie raz, na  ścianach wyrobisk można zaobserwować warstwowanie, malownicze formy,  kolumny powstałe na skutek wymywania osadu, robiące wrażenie nawisy czy małe osuwiska. Przedstawiam tu tylko niektóre z nich:




Zaprezentowałam Wam wyniki z mojej małej mazurskiej wyprawy. Mam nadzieje, że nie ostatniej i jeszcze wiele rzeczy uda mi się odkryć, sfotografować i pokazać Wam.

A tym czasem żegnam Was letnim zachodem słońca znad Jeziora Oświń!