poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Sól spożywcza, sól dietetyczna

Zdaje się, że nie zdążyłyśmy Was uprzedzić, że spora część przygotowanych przez nas artykułów poświęcona będzie różnym aspektom naszego życia, w których absolutnie nie spodziewalibyśmy się piętna geologii – a jednak.

Na początek zajrzymy do kuchni i przyjrzymy się znanej nam dobrze soli spożywczej. I po tym zdaniu większość szanujących się geologów zamknie tę stronę – BO PRZECIEŻ O SOLI WSZYSTKO WIEMY I NIE BĘDZIEMY TRACIĆ NA TO CZASU. Tak więc zrezygnują z czytania wypocin Podaj Kamień, Kobieto! na rzecz mało rozwijających filmików znalezionych gdzieś na szarym końcu Internetów. A to błąd. Wielki błąd… Dlaczego?

 Fociczka na zachętę… może jednak doczytacie do końca <3

Tak, tak. My wiemy, że Wy wiecie, że sól spożywcza to halit, minerał którego kryształy zawsze mają kształt idealnych, sześciennych kostek zbitych w jedną, połyskującą bryłę przybierającą niekiedy imponujące rozmiary i barwy: począwszy od różnych odcieni bieli, poprzez łososiowy róż i głęboką czerwień, jakieś takie szarawo-czarnawe szkaradztwa, aż do hipnotyzującego błękitu, za który kolekcjonerzy z całego świata są w stanie słono zapłacić. Wiemy, że wiecie skąd pochodzi takie zabarwienie i jak to jest, że sól w solniczce zawsze jest biała. Wiemy też, że doskonale wiecie jak małą gęstość ma sól i że jako skała jest idealnie plastyczna. Wiemy, że wiecie, że dzięki połączeniu tych dwóch właściwości możemy mówić o czymś takim jak halotektonika i halokineza. Wiemy, że do tego zdania nie dotrwała większość czytających – no bo ile można czytać o tym, co się wie, prawda?


!! ALE !!  Czy ktoś z Was słyszał o czymś takim jak sól dietetyczna? Nie? Zapraszamy do lektury! :)
Na wstępie jednak słówko wyjaśnienia: nie promujemy zdrowego stylu życia – tj. nie mamy nic przeciwko dbaniu o rozmiary swoich czterech liter poprzez uprawianie sportu (w szczególności łażenie po górach, czy tańce hulańce), ale faszerowanie się wszystkim, co light i dietetyczne po prostu nie leży w naszej naturze. Nie chcemy też robić nikomu antyreklamy (drodzy producenci soli dietetycznej) – naszym celem jest jedynie poszerzyć wiedzę geologiczną tych kilku osób, które łakną jej tak bardzo, że nas czytają (czy wspominałyśmy już, że jesteście super?).

Różowa sól, straight from California, bejb

Przejdźmy do meritum – sól dietetyczna. Co to takiego?

Sól z nie-chemicznego, nie-geologicznego i nie-przemysłowego punktu widzenia jest to po prostu przyprawa. Przyprawa, o którą ludzie zabiegali jeszcze wtedy, gdy pokryci byli futrem i opowiadali dzieciom jak to ich dziadek biegał po drzewach. No dobra, popłynęłam. Pierwsze podania o rodzajach i właściwościach soli spisane były gdzies w Chinach ok. 3 tys. lat p.n.e. (poparte wiedzą jeszcze z czasów podstawówki), jednakże ośmielamy się stwierdzić, że właściwości smakowe i konserwujące soli poznano już w czasach, gdy człowiek dopiero odkrywał, że jego rozum może więcej i powoli zaprzyjaźniał się z kamieniami robiąc z nich narzędzia i inne użyteczności (niepoparte żadnym dowodem naukowym, nie wykorzystujcie tego w pracy dyplomowej).

Człowiek współczesny od pierwotnego różni się pod wieloma względami. My skupimy się na kilku.
Po pierwsze, homo sapiens XXI wieku ma świadomość chorób cywilizacyjnych, które sam sobie zgotował. W związku z tym wie, że nadmiar sodu może mu zaszkodzić, a ponieważ nie umie zrezygnować z solenia potraw, szuka biedak jakiejś deski ratunku.
Po drugie, homo sapiens sapiens podatny jest na zdanie innych przedstawicieli swojego gatunku zwanych specjalistami różnych dziedzin. W szczególności podatny jest na działania speców od marketingu. Doszły nas słuchy, że po ostatniej kampanii „Daj lajka koleżance” i oni postanowili nas czytać, toteż nie kontynuujemy tego wątku.


Nie udało nam się stwierdzić, czy sól dietetyczna powstała jeszcze w ubiegłym stuleciu, czy jest post-milenijnym wynalazkiem. Udało nam się natomiast zidentyfikować jej skład chemiczny – typowa sól dietetyczna to mieszkanka chlorku sodu (ok. 75%) i chlorku potasu (ok. 25%), czasem wzbogacona o substancję zapobiegającą zbrylaniu ( serwowana w symbolicznych ilościach, zazwyczaj jest to trwały kompleks z żelazem w roli głównej, Wiki twierdzi, że niegroźny).
Czyli, mówiąc po geologicznemu, sól dietetyczna to mieszanka halitu i sylvinu, jesteśmy w domu.

Zaraz zaraz… czy ktoś tu powiedział SYLVIN?!

Przecież sylvin to ta paskudna słonogorzka sól, która występuje razem z halitem chociażby w cechsztyńskiej soli z Kujaw. Ta paskudna bryła z zestawu ćwiczeniowego nr 7, podszywająca się pod białe i żółtawe odmiany halitu, ta która jest od halitu twardsza (w skali Mohsa: 4 i 2). No ale kto by tam sprawdzał twardość skoro można polizać… A potem ten paskudny smak rozchodzący się w ustach, niby znany, ale jakiś taki… niedobry… i wyścig do łazienki, żeby przepłukać usta… i przyrzeczenie, że nigdy więcej… złamane chwilę później, bo przecież karnalit… OK, rozumiem, że paskudny, ale w imię nauki… gdzie ta łazienka… ma ktoś gumę? A mogę dwie?


Dlaczego więc ktoś z własnej woli chciałby żywić się czymś takim?

Tak jak wspomniałyśmy – produkt zalecany jest dla diety ubogiej w sód, zazwyczaj dla ludzi z problemami sercowymi, krążeniowymi. Producenci zapewniają, że sól dietetyczna smakuje tak samo, jak zwykła sól; że można dodawać ją do wszystkiego – tak jak zwykłą sól i jeszcze w takich samych ilościach, jak zwykłą sól. Wszyscy zgodnie twierdzą, że daje ona ten sam intensywny, słony smak, bez żadnych niechcianych „domieszek”. Nie jesteśmy w stanie tego potwierdzić – trauma z ćwiczeń pozostała, a i odwagi na poświęcenie w imię nauki brak. Być może udział KCl w całości mieszanki jest tak mały, że rzeczywiście nie wpływa na walory smakowe.

Pomożecie? Może ktoś z Was się odważy na taki krok? Albo nieświadomie jesteśmy czytane przez amatorów tejże przyprawy? Albo znacie kogoś, kto zna kogoś… czekamy na Wasze komentarze!

Z poważaniem,
Lavacake

PS  na sam koniec, specjalnie dla wytrwałych – niespodzianka! Schodzimy do podziemia! Zdjęcia korytarza solnego i podziemnego magazynu soli. Dla tych, którym mało wrażeń dodam, że zdjęcia pochodzą z kopalni pewnej dużej polskiej firmy, którą utożsamia się ze zgoła innymi surowcami… Wiecie o kogo chodzi?




Zdjęcia jak zwykle nie nasze. Znalezione tutaj:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz